PAAK hurtownia sportowa
Salonik Piłkarski Fair Play
Zielony
Jumpinplace park trampolin

6. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

6. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2015/16 – RELACJA

Dobrnęliśmy do połowy fazy zasadniczej, w której już teraz wyklarowała się sytuacja w pierwszoligowej tabeli. Mimo kilku niewiadomych jesteśmy w stanie bez większego ryzyka wytypować ekipy, które począwszy od dwunastej kolejki bić się będą o awans, o utrzymanie i… o pietruszkę. Jeśli tendencja ulegnie jednak znacznym zmianom, będziemy jeszcze mogli się kilkukrotnie zdziwić.

PECA Galaktyczni 7:2 Rona Leader

Nic z beniaminkowego frycowego nie robi sobie ekipa PECA Galaktycznych. Pierwszoligowy nowicjusz kroczy pewnie po awans do najsilniejszej ligi bijąc przy tym większość oponentów. Zatrzymali się tylko na faworyzowanym Computexie, ale na tej klasy rywalu niejeden przedstawiciel Superligi mógłby stracić zęby. W pojedynku z ostatnią drużyną w tabeli PECA Galaktyczni postawili na spokój, opanowanie i nawet małe kunktatorstwo. Mają oni świadomość, że kluczowe będą dla nich spotkania z bezpośrednimi rywalami o miejsce w czołowej czwórce i temu celowi podporządkowują wszystkie siły. Z drużyną Rona Leader najlepiej radził sobie kapitan Arkadiusz Mirus, który wraz z sekundującymi mu Maciejem Góralskim i Marcinem Gratkowskim skompletowali po dublecie. Czarne chmury nad Rona Leader, którym coraz wyraźniej zagląda w oczy drugoligowe widmo.

Zakład O Kredyty 2:7 Azzurrini

Szlagierowe starcie tej kolejki, w którym Zakład O Kredyty starał się sprawić psikusa ekipie Marcina Błaszkiewicza. Azzurrini długo nie mogli sforsować strefy obronnej Pawła Drozdy, a gdy się to udawało, na posterunku był zwinny jak kuna Marcin Czajka. Ostatecznie w pierwszej połowie udało się Azzurrini odjechać na odległość trzech bramek. W drugiej odsłonie Zakład O Kredyty postawił wszystko na jedną kartę i ruszył z całym impetem do ataków. Dwukrotnie zbliżyli się oni na dystans dwóch bramek, jednak w końcowych fragmentach to Azorki wykazały się zimną krwią i lepszym opanowaniem. O ile dwie bramki Łukasza Rydzkowskiego nie są niecodzienną wiadomością, o tyle dublet Karola Jankowskiego wart jest odnotowania z tego względu, że ostatni raz taki wyczyn udał mu się prawdopodobnie na długiej przerwie między matematyką a biologią w drugiej klasie gimnazjum. Poważny krok dla niebieskich w drodze po miejsce na podium, Zakład O Kredyty powalczy już jedynie o udział w drugiej rundzie w grupie drużyn z miejsc 5-8.

Computex 11:1 Mediart Agencja Interaktywna

Niemal bezbłędny w tym sezonie Computex nie obawia się żadnej przeszkody. Gdy naprzeciw niego stanęła Mediart Agencja Interaktywna, nawet najbardziej niepoprawni pesymiści z trudem wyobrażali sobie stratę punktów. Rzeczywistość nie pozostawiła złudzeń kto w tym spotkaniu zasłużył na komplet oczek. Świński remis, 11:1 i kolejne trzy oczka do dorobku ekipy Adiego. Na parkiecie hali przy ulicy Cichej królował w niedzielny wieczór zwłaszcza Paweł Gralak, który trzema golami i dwoma asystami zapracował na tytuł najbardziej wartościowego zawodnika spotkania. Sebastian Cybulski nie miał zbyt przyjemnej końcówki tygodnia, wyjąć piłkę z siatki jedenastokrotnie to na pewno nie jest plan na idealne zakończenie niedzieli.

Studio Omega Sabre 8:8 Niebiesko-Czarni (karne: 6:5)

Gdyby frustrację móc mierzyć jakąś miarodajnym urządzeniem, to po końcowym gwizdku jej poziom w szatni Niebiesko-Czarnych oscylowałby wokół rekordu Guinessa. Prowadzić na kilka minut przed końcem różnicą sześciu bramek i skończyć mecz bez kompletu oczek to wręcz kryminał. Nie należy jednak deprecjonować dokonania Studio Omega Sabre. 99% zespołów w ich sytuacji myślami byłoby już przy wieczornym odpoczynku, oni jednak rzucili wszystkie siły na szalę i dokonali rzeczy wydawałoby się niemożliwej. Fascynująca pogoń za remisem, która ostatecznie zakończyła się sukcesem to wielki kop motywacyjny na resztę rozgrywek. Marcin Domek co prawda miał na bramce niemałe kłopoty z Marcinem Leśniewskim (aż 5 bramek tego wybornego snajpera), ale serce mogło mu rosnąć widząc ambicję kolegów z pola. Jakub Andrykowski zdobył trzy gole, Kacper Triebler dwa, podobnie zresztą jak Magazynier. W konkursie rzutów karnych – niemal jak w regulaminowym czasie – już z gąską witali się Niebiesko-Czarni by ostatecznie nie wytrzymać presji i pozwolić na wygraną ekipie Studio Omega Sabre. Wspaniała, wiekopomna pogoń, niczym z najlepszych amerykańskich produkcji. Czapki z głów!

Bohamet S.A. 11:8 TW Lech

Ekipa Mateusza Śliwińskiego to zdaniem wielu jedyny poważny kandydat mogący zamieszać w ligowej czołówce i wykopać z pierwszej czwórki kogoś z kwartetu Immobile – Azzurrini – Computex – PECA Galaktyczni. Co prawda w bezpośrednich starciach z połową tej stawki nie ugrali choćby oczka, ale – co należy docenić – nie potykają się na przeciwnikach teoretycznie słabszych. Co prawda TW Lech postawił poprzeczkę naprawdę wysoko (nie potrafimy zrozumieć jakim cudem ta paczka nie ugrała jeszcze choćby punktu). Szalał Radosław Kliszewski, który czterokrotnie pakował piłkę do siatki Krzysztofa Rucińskiego, samemu zaliczając do tego jedną asystę. Problemem TW Lech była jednak wyższa frekwencja i lepsza dyspozycja Bohametu S.A. Nie zawiódł as atutowy granatowych czyli Jarosław Szymański. Hat-trick i waleczna postawa na całej długości i szerokości parkietu to właśnie to czego oczekują od niego koledzy z drużyny i kibice. Show skradł mu jednak Jakub Makowski, którego cztery trafienia były kluczowe dla przebiegu rywalizacji. Świetne spotkanie na zakończenie szóstej serii gier!