Zielony
pizza Da Vinci
Jumpinplace park trampolin
Salonik Piłkarski Fair Play

8. KOLEJKA SUPERLIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

8. KOLEJKA SUPERLIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

Jeśli pierwsza kolejka 2016 roku ma być zwiastunem emocji na pozostałe dni i tygodnie to oficjalnie rezygnujemy z życia towarzyskiego we wszystkie weekendy. Nie ma sensu nawet się rozpływać nad nieprzewidywalnością Superligi, po prostu trzeba ją oglądać, wchłaniać i chwalić. Zapraszamy na przegląd zdarzeń z niedzielnych bojów.

BBF Kujawy 4:0 Brygada – VOLCANO

Długo wydawało się, że możemy być świadkami rzadkiego jak na nasze standardy wyniku 0:0. Przez 44 minuty żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć bramki, a strzegący swoich klatek Jakub Kołudkiewicz i Mateusz Modraka intensywnie pracowali na najwyższe noty. Najlepszą okazję na otwarcie wyniku miał Michał Deliński, jednak po raz kolejny już w tym sezonie nie wykorzystał on przedłużonego rzutu wolnego. Brygada – VOLCANO długo trzymała lidera w szachu i napędziła mu solidnego stracha. Dopiero na sam koniec przebudził się Patryk Sieg, którego indywidualna akcja przyniosła upragnione prowadzenie. Gol ten podziałał dewastująco na morale ekipy Pawła Maciejewskiego, która jeszcze trzykrotnie przyjęła ciosy od swoich adwersarzy. Na szczególną uwagę zasługuje ekwilibrystyczny gol z piętki zdobyty przez Damiana Leszczyńskiego, będący tak naprawdę gwoździem do trumny Brygady – VOLCANO. BBF Kujawy zaliczyło bardzo pozytywne wejście w nowy rok i niezmiennie okupuje tron Superligi.

Kasa Stefczyka 9:3 Simi Solec Kujawski

Simi Solec Kujawski po długim okresie mizerii i zaryglowaniu swojego dorobku punktowego wreszcie złapał oddech świeżego powietrza i pokonał Rafmont w ostatniej kolejce ubiegłego roku. Teraz poprzeczka została zawieszona o wiele wyżej, rywalem wszak była mocna ekipa Stefczyków. Na nieszczęście dla ekipy Pawła Hodura była to wysokość na tyle odległa, że wręcz nieosiągalna. Kasa szybko rozwiała wątpliwości tych niezdecydowanych i pokazała kto w tym spotkaniu będzie dyktował warunki. Do przerwy gładkie prowadzenie 4:1, a po chwili odpoczynku dalsze młócenie bezradnego Simi Solec Kujawski. Hat-trickiem popisał się Maciej Plewiński, który dzięki piorunującej końcówce szturmem skradł tytuł MVP z rąk Radosława Janki (trzy asysty) i Grzegorza Przybyszewskiego (dwa gole i ostatnie podanie). Simi Solec Kujawski nie odbił się od dna i z dużym niepokojem wyczekiwał spotkania Rafmontu z Prawnikami OIRP Bydgoszcz. Wizja rywalizacji w rundzie rewanżowej w grupie spadkowej wydaje się być coraz realniejsza.

Philips TV Team 0:4 BPiK

Ostatnie spotkanie przy ulicy Cichej było poniekąd podobne do tego otwierającego. Wszak oba spotkania zakończyły się wynikami 4:0 i w obu przypadkach decydujące było kilka minut i błyskawiczne ciosy. Różnica była jedynie w mierniku emocji, o szybkie wygaszenie którego zadecydowała pierwsza połowa i popisy BPiK. W drugiej odsłonie gracze Philips TV Team bezskutecznie próbowali sforsować defensywę trzeciej drużyny ligi letniej lecz bezskutecznie. W 43. minucie meczu zawodnicy Marcina Kormana dokonali rzadkiego wyczyny skolekcjonowania dwóch czerwonych kartek. Sędzia omyłkowo odgwizdał koniec spotkania, lecz po konsultacjach zdecydował się wznowić zawody. Podobna sytuacja miała miejsce sześć lat temu w polskiej Ekstraklasie kiedy sędzia Jarzębak zakończył zawody… 10 minut przed czasem. Ostatecznie jednak spotkanie zostało dokończone, a nieokrzesany wówczas arbiter jest obecnie jednym z bardziej cenionych głównych w naszym kraju. Niestety, chęcią kooperacji nie wykazał się Marcin Korman, który nakazał swoim zawodnikom udanie się do szatni, wskutek czego zawody zostały przerwane.

Rafmont 3:3 Prawnicy OIRP Bydgoszcz (karne: 5:4)

W oczekiwaniu na szlagierowy pojedynek pomiędzy Klimtrade/WSG : SETO POOLS wszyscy oczekiwali spokojnego i przyjemnego przetarcia w postaci meczu drużyn z dolnych rejonów tabeli. Nie było jednak żadnego męczenia buły, a oba zespoły zafundowały nam prawdziwą przejażdżkę kolejką górską bez zapiętych pasów. Po takiej dawce adrenaliny szybko trzeba było zażyć kilka tabletek leków uspokajających gdyż kibicom groził zawał serca. Pierwsza połowa to długie okresy przewagi Prawników OIRP Bydgoszcz, którzy jednak swoją przewagę udokumentować potrafili dopiero w końcówce pierwszej odsłony za sprawą Jana Poczwardowskiego i… Rafała Jaranowskiego. Kapitan Rafmontu zaliczył jedną z najgorszych interwencji w swojej karierze wpuszczając dość kompromitującego gola do szatni. Nie podłamało to jednak beniaminka, a żywa przemowa Simone Bernocchiego w przerwie spotkania podziałała na biało-niebieskich piorunująco. Wspaniały powrót z dalekiej podróży, głównie dzięki dwóm bramkom Dariusza Jaszkowskiego sprawił, że Prawnicy OIRP Bydgoszcz odbyli kurs z nieba do piekła. Ostatni gwizdek był coraz bliżej, ekipa Jana Poczwardowskiego wycofała bramkarza i – jak to mają w zwyczaju – w ostatniej nanosekundzie spotkania za sprawą Kajetana Herneta wyrównali stan rywalizacji. Bohaterem Prawników był jednak… prawy słupek ich bramki, w który Rafmont trafiał dwukrotnie starając się wykorzystać brak nominalnego bramkarza. W rzutach karnych jednak biało-niebiescy nie załamali się, bezbłędnie wykonali swoje okazje i urwali dwa bardzo cenne punkty. Przed meczem braliby taki dorobek w ciemno, jednak przy takim obrocie spraw pozostał pewien niesmak. Tak czy siak, wielkie brawa dla obu drużyn za kapitalne widowisko.

Klimtrade/WSG 4:3 SETO POOLS

Po furze emocji w meczu na dole tabeli przyszła kolej na pojedynek drugiej i trzeciej drużyny w tabeli. Klimtrade/WSG przystępował do tego meczu w bodaj najsilniejszym zestawieniu i nie brał pod uwagę innego rezultatu niż zwycięstwo. SETO POOLS stawiło się na to starcie w licznym składzie i z wolą ogrania aktualnych mistrzów Superligi futsalu. Pierwsze minuty układały się dla ekipy Macieja Lewandowskiego wprost wybornie. Szalał Krzysztof Marek, który już po kilkudziesięciu sekundach wpisał się na listę strzelców. Klimtrade/WSG grało dość niemrawo, nie mając sprecyzowanego planu na grę. Efektem tej bylejakości był drugi, bardzo efektowny gol dla SETO POOLS. Kontakt udało się złapać dopiero w ostatnich fragmentach pierwszej odsłony, kiedy to trafił Krzysztof Wasiak. W drugiej połowie szybko prowadzenie podwyższyło SETO POOLS za sprawą niezawodnego Ryszarda Mnichowskiego. Klimtrade/WSG nie miał już nic do stracenia i przystąpił do huraganowych ataków. Te początkowo nie zdawały się na wiele, ale gdy w końcu udało się odczarować bramkę rywala, gole zaczęły wpadać wręcz hurtowo. Trzy szybkie ciosy znokautowały ambitną paczkę Lewandowskiego i mimo zaciętej walki o remis do ostatniego gwizdka sędziego nie udało im się uszczknąć mistrzowi choćby punktu. To już drugi mecz z rzędu, w którym biało-niebiescy przegrywają wygrany mecz i zamiast odjeżdżać stawce i powiększać swój dorobek punktowy osiedli oni na najniższym stopniu podium z niepokojem wypatrując sytuacji za swoimi plecami.